Obejrzałam wczoraj film, oprócz przyjemnoci przebywania w klimatyzowanym pomieszczeniu miałam równiez niekłamaną przyjemnosć z oglądania! Ewan był swietny, żeby nie powiedzieć słodki... Carrey bardziej przewidywalny, całosć bawi do łez, ale też funduje chwile zadumy...Przypomniała mi sie sytuacja kiedy to niedawno, czekając w knajpie na kumpla, obserwowałam gejowską parę przy obiedzie... smutno mi sie zrobiło, bo dawno nie widziałam tak czułej i uważnej na siebie pary damsko-męskiej...
A tutaj recenzja, z którą sie bardzo zgadzam http://www.we-dwoje.pl/i;love;you;philip;morris;-;we-dwojepl;recenzuje,artykul,18729.html, w odróżnieniu od niewybrednych komentarzy pojawiających się w necie...
3 komentarze:
Wiesz, że miałam podobne przemyślenie... ta czułość...
czyli koniecznie musze to widzieć :-)
Cudownie! Uwielbiam Ewana. Muszę koniecznie wybrać się na film :)
Prześlij komentarz