środa, 13 października 2010

A propos poprzedniego posta o ciszy...



Siła ciszy



Jeżeli rzeczywistość nas przerasta – a tak jest, skoro jesteśmy jej częścią – to poznanie jej i opisanie nie może być rzeczą łatwą. Arnold Mindell z pewnością nie lęka się rzeczywistości. Stawia jej pytania i – wydaje się, że – uzyskuje satysfakcjonujące odpowiedzi. W jego przekonaniu ma ona charakter niedualistyczny, a zatem – czytając jego kolejną książkę – możemy się spodziewać, iż usłyszymy, że naukowcy i mistycy mówią o tym samym i to samo, a jedynie nieco innym językiem i z pewnym przesunięciem w czasie: mistycy „od zawsze”, a naukowcy dopiero „ostatnio”. A jednak wizjoner i sceptyk, mistyk i naukowiec, teoretyk i praktyk wyświadczają sobie wzajemnie nieocenioną przysługę. Nie ma nic bardziej praktycznego – skonstatował ktoś humorystycznie – od dobrej teorii. Arnold Mindell konsekwentnie sprawdza swoje (i nie tylko swoje) teorie w praktyce, która z kolei prowadzi go do stawiania nowych pytań i formułowania nowych teorii. W swojej jednoczącej wizji przywołuje wielu wybitnych naukowców, błyskotliwych myślicieli i ponadczasowych mędrców; jednakowo czerpie z dorobku nauki, jak i z przesłania różnych tradycji religijnych. Cytuje wersety świętych ksiąg religii Wschodu, choć wydaje się, że również – choć implicite – Biblii: „...w ciszy i ufności leży wasza siła”

http://www.kos.alpha.pl/sklep/product_info.php?products_id=218

2 komentarze:

Zenza pisze...

Poznanie i opisanie takiej (przerośniętej) rzeczywistości nie może być łatwe, ponieważ jest próbą odcięcia się - konfrontacji ze światem. Poprawny opis powinien być kompozycją trzech zasad:

niebo -zasada najwyższa
ziemia - zasada podporządkowana
człowiek - zasada pośrednia

Właśnie w ten sposób układano kwiaty w okresie Tokugawa, uzyskując obraz pełen harmonii.

A cisza?
Jedna z buddyjskich dharani zaczyna się tak - wszystko co może być wychwalane jest puste i ciche.

pozdrawiam

Wiedzma60 pisze...

Nie mogę komentować Twojego bloga buuuuu, ale wróce tam, bo podoba mi się to co piszesz... daje do myslenia, a ja jestem jeszcze stale w drodze...