niedziela, 27 lutego 2011

Czytelnictwo



Nie po raz pierwszy podeprę sie cudzym tekstem... ale jeli ten cudzy jest jak własny??? jeszcze kto zarzucił by mi plagiat???

Już po pierwszych stronach zorientowalam się, że "Białe zaszyty" to rewelacyjna lektura. Tyle tu... mnie samej. Sonia jest w moim wieku, ma za sobą kilka związków, dwoje dzieci, czyta, dojrzewa, poszukuje... Pisząc swój dziennik, autorka zaskakuje mnie niewiarygodną szczerością. Że też można się aż tak obnażyć! I... "stawać się szczęśliwym, przez kolejne chwile kontaktu z rzeczywistością"*. Bo "Mniej żal będzie umierać, kiedy żyje się tak do pięt, do trzewi, do bólu"*. Znajduję też przepiękne zdanie o Bogu: "Bóg…? Kiedy Go opuszczam, niesie mnie cierpliwie na swych ramionach, nie domagając się nawet tego, żebym o tym wiedziała"*.

"Białe zeszyty" to nie tylko "grzebanie w swojej duszy". Sonia Raduńska dzieli się z czytelnikiem również fascynacjami muzycznymi, dość różnorodnymi; oprócz Lombardu, Grzegorza Turnaua i Magdy Umer, słucha melodii tybetańskich, Garbarka, Carrerasa, lubi Vangelisa i Bacha. Zachwyca się znanymi filmami i pięknie je komentuje, jak na przykład "Czerwony" Kieślowskiego czy "Fortepian". No i w cudowny sposób pisze o książkach, które właśnie czyta. Wymienia "Świat Zofii" i sporo utworów Stachury. Jednak niektóre tytuły brzmią dla mnie obco, bo jest to po części literatura specjalistyczna, taka dla psychologa. Ale na szczęście znam kilka tego rodzaju książek, co w niektórych wypadkach pomaga mi lepiej zrozumieć jej rozważania. Bo i ja przecież kiedyś zachłysnęłam się "Przebudzeniem" Anthony’ego de Mello, "uzdrawiałam swoje życie" :-) razem z Luise L. Hay czy, tak jak Sonia, z wypiekami na twarzy odkrywałam tajniki męskiej duszy w "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus".

Podobno "Białe zeszyty" to książka dla każdego, "nawet" dla mężczyzn. Ja mam uczucie, że jest napisana specjalnie dla mnie... Będę do niej wracać.


http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=38500

Tak własnie się poczułam... tyle w tej książce jest mnie, moich przezyć, przemysleń, tych samych lektur, muzyki... niesamowite...

A oprócz tego przeczytałam ostatnio: "Samsarę" Tomka Michniewicza, "Wielką Wyprawę" Ewana McGregora i Charleya Boormana, "Przesunąć horyzont" i "Kobieta na krańcu swiata" Martyny Wojciechowskiej, "Kobieta, księżyc i czerwona sukienka" Izy Sznajder i cos tam jeszcze - juz nie pamiętam... dzisiaj idę po kolejną porcję lektur...

Brak komentarzy: