Tak mogłabym sobie śpiewać ostatnio.... moje ostatnie odczucia są bardzo ambiwalentne - z jednej strony jestem dumna z tego jak chłopcy radzą sobie na swoim / poradzili sobie nawet z powieszeniem firanek!/, z drugiej - jednak trochę mi smutno bez ich codziennej obecności..... sama koczuje u Mamy, głównie ze względu na psa, który musi do niej przywyknąć - bo mnie czeka szpital i tygodniowy wyjazd na trening interpersonalny. Nie zdążyłam zrobić zdjęc mojego mieszkanka pustego - zaczne więc dokumentować metamorfozę od zagracenia po przeprowadzce... jak tylko dokopie sie do instrukcji aparatu - zaczne zamieszczać zdjęcia... ewentualnie zamieszczę hurtem....We wtorek czeka mnie konsultacja onkologiczna w Gliwicach, byłam już w zeszłym tygodniu, ale nie przyjęto mnie , stwierdzając ,ze mogę poczekac... trochę pokrzyżowały mi sie plany, bo chciałam załatwic wszystko w kwietniu, ale chyba sie nie uda... Z optymistycznych wieści - rozwiązałam problem, który nie dawał mi spokoju od długiego czasu... głupia sprawa,ale ciążąca mi niemiłosiernie..... dopiero teraz poczułam, jak bardzo mi ciążył.... rezultat - czuje sie lekko, wiosennie i optymistycznie! Efekt uboczny, choc bardzo pożądany - z tego wszystkiego ubyło mi 6 cm w okolicach pępka, czyli moich newralgicznych - hurrrrrrrrra!!!
Z racji posypania się w drzazgi mojego planu rocznego / tego z czerwonej koperty/ - mapa marzeń w sumie zawarła sie w jednym zyczeniu - JESTEM ZDROWA!
Tyle nowowści - uprzedzam,ze w ciągu najbliższego miesiąca raczej niewiele napiszę, bo po ostatnich zmianach w pracy nie mam jak pisać, a po pracy zajęć huk. Poprawie się, obiecuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz