czwartek, 13 stycznia 2011

Zgoda na siebie


Mandala - radosny spokój...


Chyba w końcu dorosłam do pełnej zgody na siebie...z zaletami i wadami, bez sciemy,bez rozjechanego okna Johari - jak to kiedy napisałam u Emmy... z czego wnioskuję? a chociażby z powrotu do naturalnego (choć w tej chwili farbowanego)koloru i długosci włosów - przestałam udawać kogos kim nie jestem... chudnę mimo karygodnego ostatnio trybu zycia, zarwanych pracą nocy i podtrzymywania się przy życiu snikersami i napojami energetycznymi... może organizm pomyslał eeee teraz to mi na pewno nie grozi żaden głód... pomogła mi na pewno praca przy art journalu ( zdjęcia niedługo na blogu równoległym), wyklejanym po nocach, tak trochę na autopilocie, w związku z tym przejrzenie po czasie całosciowo pokazało mi co tak naprawdę mnie gryzie...

5 komentarzy:

Humorzasta pisze...

Gratuluję tej zgody i zazdroszczę strasznie.

Anonimowy pisze...

dorosłam do pełnej zgody na siebie w kwestii koloru włosów ( chwilowo!), ale odnośnie rzęs chyba nie dorosnę nigdy ;-))

Teiwaz pisze...

Kiedyś usłyszałam, że natura wie co robi- obdarzając nas konkretnym kolorem włosów:)
I to jest prawda....ale i naturalne jest, że kobieta jest jak motyl- czasem migocze innymi kolorami, czasem całą ferią barw:))
I ja dojrzałam do swojego koloru włosów- choć są złote i srebrne w nierównych proporcjach:))
Pozdrawiam serdecznie, K.

Anonimowy pisze...

a gdzie zaginęło coś pod tajemniczą nazwą moloko?

Wiedzma60 pisze...

Pokazało się,że film jest niedostępny.... jutro czegos poszukam na youtube.pl