"Moje upodobania są proste: zadowalam sie tym, co najlepsze" Oscar Wilde - moja modyfikacja ----> zadowalam sie tym, co najlepsze DLA MNIE.
czwartek, 11 marca 2010
Czytelnictwa c.d.
Angielski tytuł, choć chyba nie mógł zostać lepiej przełożony, zawiera nieco więcej treści niż stworzone przez tłumaczkę Paulinę Braiter polskie nigdziebądź. Angielskie słowo neverwhere zawiera informację o miejscu (where) i czasie (never). Jest to zarazem informacja o niebycie, istnieniu-nieistnieniu nigdzie i nigdy. Dwa sposoby istnienia i dwa światy funkcjonują równolegle w powieści Gaimana. Autor stworzył dwa miasta, z których jedno jest swego rodzaju podszewką, lewą stroną drugiego. Istnieją równocześnie, jedno pod drugim – Londyn Nad i Londyn Pod – jak kanał ściekowy, do którego spływają wszystkie odrzuty realnego, rzeczywistego świata. W trakcie lektury pojawia się pytanie, czy to drugie miasto - ciemne, gorsze, zamieszkane przez złoczyńców i nierealne istoty, zbudowane z ciemnych korytarzy i kanałów, w których obok siebie pływają ludzkie zwłoki i śmieci wyrzucone przez realnych Londyńczyków - nie jest rzeczywistością tkwiącą w ludzkiej podświadomości. Liczni psycholodzy z Zygmuntem Freudem na czele nauczyli nas, że może ona kryć niestworzone obrazy, myśli, o które żaden człowiek by siebie nie podejrzewał. Gdzie więc, jeśli nie w jej przepastnych czeluściach może istnieć złowrogi, rozmieszczony pomiędzy zapomnianymi i dawno zamurowanymi starymi stacjami metra Londyn Pod? Jedyna w swoim rodzaju połowiczność cechuje to miasto, które istnieje, ale przecież nie istnieje (jest niemożliwe!) i to istnienie, którego przecież nie ma – główny bohater, Ryszard, jest niezauważany przez ludzi z Londynu Nad, niewidoczny dla dawnych przyjaciół, którzy go nie pamiętają. Więcej – według dawnych znajomych Ryszarda, jego nigdy NIE BYŁO, ale przecież jest – poznajemy go, kroczy tunelami Londynu Pod i pisze w myślach pamiętnik. Opisał Gaiman miłośnikom fantasy realną rzeczywistość, w którą – jak to zwykle bywa w tego typu utworach - wkracza coś niemożliwego. Wyłania się z niej absolutnie niemożliwa forma istnienia – ludzie, którzy nie mają prawa istnieć, miejsce i czas, których nie ma nigdzie i nigdy - neverwhere.
http://www.iik.pl/recenzje.php/195
Przechodzę spóźniony etap literatury fantazy i okolic...i pomysleć,że kiedys mi się zupelnie nie podobala...Oprócz tego przełknęłam trochę beletrystyki, nic szczególnie wartego wzmianki - weszlo i wyszlo... pani w bibliotece dziwnie na mnie patrzy, bo ostatnio przerabiam około 14 książek tygodniowo... to przez to,że strasznie źle sypiam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz