wtorek, 31 stycznia 2012

Zamówienia do Wszechświata


"W naszym kręgu kulturowym wraz z nadejściem Nowego Roku pojawia się nadzieja na realizację planów i spełnienie choćby części naszych marzeń. Ludzie pragną wierzyć, że wraz z ponownym naliczaniem dat w kalendarzu dane im będzie wejść w jakiś nowy porządek, świeży etap. Mamy nawet swoją ceremonię, która najczęściej bywa wyjątkowo uroczystym oczekiwaniem na nadejście Nowego Roku, jest nią niewątpliwie Sylwestrowy wieczór.
W każdej szerokości geograficznej i kulturze obchodzone są takie przełomowe momenty, wyznaczane najczęściej przez cykle przyrody... Kiedy na naszych ziemiach kwitło jeszcze słodkie Pogaństwo i my obchodziliśmy zimowe przesilenie, zwane Świętem Godowym, upatrując w odradzającym się słońcu zwiastuna ożywiającej energii.
W mojej rodzinie obchodzimy Przesilenie Zimowe w tradycji sprezentowanej nam przez Plemię Niedźwiedzi . W gronie przyjaciół, przy śpiewach, pięknych ceremoniach, ogniu i obrzędowej uczcie na końcu, żegnamy to co było i zapraszamy „Nowe”.
Czy to z okazji wkroczenia w Nowy Rok, kolejnego Przesilenia, czy po prostu zawsze kiedy będziemy czuli potrzebę uporządkowania swojego życia, powinniśmy pamiętać, że wyrażeniu wszelkich pragnień i intencji towarzyszyć nam powinno przede wszystkim oczyszczenie. Oczyszczajmy się z tego, co nas boli i blokuje, z tego co od nas niezależne i z naszych własnych „garbów”. Trudno będzie dostąpić nowej, pięknej miłości, jeśli w sercu wciąż przechowujemy pamięć byłego narzeczonego. Nie zwerbujemy nowych przyjaciół, jeśli najpierw nie odpuścimy tym, którzy nas zawiedli i jeśli nie zbudujemy w sobie nowych pokładów zaufania. Najszykowniejsza sukienka nie zagłuszy ciągłej niechęci do własnego ciała ... Warto zdać sobie z sprawę ze swojej wewnętrznej gotowości na przyjęcie spełnienia. Ileż to razy wymodlony sen materializował się tuż przed naszym nosem, a my nie potrafiliśmy przyjąć go, czasami nawet nie zauważaliśmy? Jeśli o coś proszę, muszę najpierw znaleźć miejsce i czas na przyjęcie tego. Często spotykam ludzi, którzy pukającemu do drzwi szczęściu odmawiali, mówiąc: „Poczekaj jeszcze trochę, jestem nieprzygotowany, nieuczesana, jesteś za duże, wymagasz ryzyka, chcesz ofiary...”. Szczęśliwy los ma świetnego „nosa”, lubi czuć, że przychodzi w porę, do właściwego adresata.
Pragnąc czegoś mocno, starajmy się mierzyć wysoko, poza granice swoich kompleksów i obaw. Prowadzący warsztaty typu „Jak zostać milionerem” przekonują zawsze, że każdy z nas, bez względu na początkowy stan sakiewki, ma szansę stania się uczciwym posiadaczem fortuny. Sporo w tym prawdy! Odrzucajmy zatem „szufladki”, do których najczęściej sami się wtłoczyliśmy. Nie bójmy się prosić o rzeczy wielkie, wizyjne, gdyż to właśnie nasze marzenia mogą być świetnym wstępem do konkretnej wizualizacji tego, co mogłoby nas spotkać. Kiedyś przeczytałam, że marząc o nowej, dobrej posadzie należy często wyobrażać sobie realne sytuacje: kolor biurka za którym siedzimy, drogę do pracy, poczuć to zadowolenie w sobie...
Spójrzmy na wielkich i małych podróżników, cenionych artystów, ludzi zaradnych finansowo, szczęśliwie zakochanych – oni wszyscy na początku uwierzyli w swoją moc i ... doświadczają w życiu tego, co im najbliższe! Oczywiście, trzeba być ostrożnym i zawsze pamiętać, że granica między wizją a iluzją jest bardzo cienka...
Intencja, czy modlitwa jest także energią. I choć nie jestem ani fizykiem, ani cudotwórcą – wiem, że energia taka lepiej „działa”, jeśli wolna jest od „zanieczyszczeń”, silna , a przede wszystkim konkretna! A zatem wypowiadajcie życzenia głośno, zapisujcie je sobie na kartkach (ja chętnie używam do tego „samo modlących się chorągiewek”, na wzór tych buddyjskich). Pamiętajcie o Waszych intencjach i bądźcie otwarci na szaty w jakich pomyślność może do was przyjść.
Inna ważna zasada, która sprawdza się jak świat długi i szeroki to ... zapłata. Świat dookoła nas lubi równowagę, nie można otrzymywać bez dawania, tak jak i prosić bez dziękowania. Poszukujmy czegoś w nas, co moglibyśmy ofiarować (jedno z noworocznych postanowień?) np. „przestaję palić”, „przebiegnę jezioro dookoła”, „wesprę finansowo ubogiego krewnego”, „nigdy już nie będę narzekać na pracę”. Zróbmy to, ale ... bezwarunkowo!
Sama czuję się szczęśliwą istotą i zauważyłam ponad wszelką wątpliwość, że swoje marzenia trzeba przywoływać, wabić i przyciągać. Ułożyć własną mantrę i zanudzać nią Wszechświat regularnie. Pigmeje mówią, że Puszcza czyni nas szczęśliwymi, tylko czasem o nas zapomina i wtedy dzieją się rzeczy smutne. Dlatego trzeba jej śpiewać, dla niej tańczyć i na jej cześć wydawać uczty!
Skromnemu gronu moich Czytelników życzę, aby w tym Nowym Roku Puszcza nigdy o Was nie zapomniała!
Earthchild "
Cytat z stąd: http://matkaziemia.blox.pl/2007/01/SYGNAL-DLA-WSZECHSWIATA-czyli-jak-przywolac.html

3 komentarze:

Rybiooka pisze...

:) dziękuję :)

Karolka pisze...

ja też dziękuję:))
przypomniałaś mi tą notką że trzeba marzyć, wizualizować i wierzyć że Wszechświat nas wspiera.
No i dziękować za to co już mamy i za to co już do nas idzie :)

Emma Ernst pisze...

racja, potrzebuję pozytywnej mantry :)